Dawno nie pisałam ale trochę nie byłam w nastroju dopiero wczorajsza wiadomość która strasznie mnie przygnebila a jednocześnie obudziła dużo wspomnień. Myślałam że Adamowi się uda i że będzie nielicznym przykładem że guza mózgu też można pokonać. A jednak walka Adasia skończyła się smutno jak Twoja. To wydarzenie mną wstrząsnęło i znowu odzyly wspomnienia, które zawsze i na zawsze będą we mnie. Przypomniało naszą walkę i ludzi, którzy stanęli wówczas na naszej drodze. Wiele się wtedy nauczyłam. A najważniejsza lekcją było żeby żyć każdym dniem.
W pierwszej kolejności wymienię Anete i Julcie bo to z nimi najwięcej czasu spędziliśmy. Uwielbiałam z nimi spędzać czas. Od samego rana odwiedzalysmy się usilnie próbując zapomnieć o przykrej rzeczywistości. Różne gry, wyjscia na spacery wspolna pizza. I najważniejsze to to że nawet nie będąc na oddziale pocieszalysmy sie w długich rozmowach telefonicznych.
Wiecznie optymistyczny Staszek i odważny wojownik Samuel. Nie zapomnę jak byłaś wtedy w trakcie radioterapii i nie podano Tobie deksawenu i zaczęłaś wymiotować bylam przerażona że dostałaś silny obrzęk. Wtedy Staszek podszedł do mnie i powiedział: jesteście w szpitalu pamiętaj że ona tu jest bezpieczna lekarze odpowiednio zareagują i będzie dobrze. Kiedy po podaniu leku Twój stan się ustabilizowal wtedy Staszek z uśmiechem zaproponował grę w Uno dla odstresowania.
Iwonka i Julcia z nimi przeżywałam naszą walkę w przyladku .To przy nich nauczyłam się życia na oddziale. To przy nich dostałaś pierwszy wlew chemii. I te noce na dlugich rozmowach wtedy polubiłam odstresowywac się zajadajac słonecznik.
Iwona, Mariusz i nasza bohaterka Maja. Ich nie sposob nie zapamiętać. Przeszli wiele trudności . Widziałam przerażenie u Iwonki bo ona już niestety straciła dziecko. Od nich nauczyłam się pokory ale byli przykładem wspaniałego małżeństwa które niemal zdarza się w książkach.
Weronika i jej synek Adaś. Nie było dnia żebyśmy nie odwiedzały się na salach, jak tylko byłyśmy w szpitalu. Jej spokoj i opanowanie nawet w trudnych sytuacjach był dla mnie wzorem
I wreszcie Paweł. Chłopak który dowiedział się że ma wznowe. Miał 18 lat więc doskonale rozumiał czym moze skończyć się jego walka. Ale pokazał ile można mieć siły i determinacji w tej walce.
Wiele zawdzięczam osobą poznanym w czasie trudnej wędrówki życia które niejednokrotnie mnie przytlaczalo. Ale te wspomnienia choć smutne to jednocześnie wywołują u mnie uśmiech.
I wreszcie Ty Oliwko i wspomnienia związane z Tobą.
Byłaś iskierka która w tych ciezkich dniach dawala nam radość. Byłaś bardzo dzielna. Pamiętam jak byłaś po radioterapii i rehabilitantka prosiła żebyś dużo chodziła, a Ty jak na złość nie chciałaś się przekonać. Wtedy Pani Marysia zaproponowała nam żebyśmy przyszły na salke tam był basen z piłkami. Wzięłam Ciebie na ręce i poszłyśmy już wtedy nie byłaś zadowolona. Wcześniej zgłosiłam lekarce że masz problemy z chodzeniem i nóżki Cię bolą. A Ty tak się zdenerwowalas że wzięłam Ciebie na tę salke. Wystarczył moment jak otworzylas drzwi i biegiem ruszylas w strone oddziału nie oglądając się za siebie. Po drodze jak szłam za Tobą spotkałam doktor Kaczorowska i ona przystanela i powiedziała: ale wie Pani ona mi nie wygląda żeby miała problemy z chodzeniem. Wspólne spacery. Jak przyjezdzalismy na dzienny na wyniki jak wchodzilas do gabinetu mowilas: to ja. I wesoła wchodzilas nigdy nie płacząc. I to jak ciocia (tak mowilysmy do pielęgniarek) Marzenka nauczyła Ciebie slodko robić ustami jak je pomalowalas blyszczykiem.
Te wszystkie wspomnienia powodują że jesteś nadal z nami.